Łoo... Ale mnie nogi bolą. Czuję, że dzisiaj cały dzień przeleżę w łóżku, żeby jak najmniej chodzić. Ale studniówkę 2012 można uznać za udaną! Głównie dlatego ostatnio nie pisałam, bo to całe szykowanie się do imprezy pochłania sporo czasu. No a byłoby o czym pisać, w końcu sporo się dzieje w związku z ACTA. Ale to może następnym razem. Dzisiaj trochę o studniówce.
Z góry przepraszam za wszelkie błędy, itp. - spałam tylko 2 godziny, do tego lekki kac (na szczęście prawie nieodczuwalny). No ale już tak mam, że jak coś wypije to potem nie mogę spać. Ale do rzeczy... Tak w skrócie:
Pojawiliśmy się na sali, przećwiczyliśmy poloneza, potem zaczęła się studniówka, jakieś przemowy, polonez już w wersji oficjalnej, zdjęcia, a potem wiadomo - wszyscy pod stół po przemycone butelki i impreza się rozkręca. Szczerze mówiąc to wcale nas nie sprawdzali przy wejściu, mogliśmy wnieść co chcieliśmy bez żadnego problemu. Ogólnie impreza mi się nawet podobała (chociaż wcale nie chciało mi się na nią iść), oczywiście są jakieś drobne minusy, ale o tym nie ma co mówić. Najśmieszniejsze było jak wychowawczyni innej klasy zgarnęła mnie na sali i poprosiła, żebym zatańczyła poloneza z chłopakiem z jej klasy, a co się okazało chwilę później tańczyliśmy w pierwszej parze. Nie znałam tamtego układu, ale kolega bardzo dobrze prowadził i jakoś wyszło. Nie ma to jak improwizacja.
Co się więcej działo pisać nie będę. Szczerze mówiąc to nawet mi się nie chce. Najważniejsze, że wszyscy się dobrze bawili.
Tym, którzy studniówkę mają przed sobą życzę równie udanej zabawy.
KONIEC. Spadam trzeźwieć i może się trochę wreszcie przespać...
Fajny blog :)
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam do siebie
studniówka to wiadomo, że przygotowania ;) U nas w szkole ćwiczyli poloneza na sali i na przerwach trochę widziałam ^^
OdpowiedzUsuń