sobota, 7 kwietnia 2012

Eee... Wielkanoc?

Witam

Nie było mnie tutaj przez dłuższy czas. Przepraszam, ale matura już niedługo, nauczyciele w szkole gonią nas ze sprawdzianami... Nie miałam zbyt wiele czasu żeby tutaj zajrzeć. Zresztą nie miałam o czym pisać. Nie chcę żeby ten blog stał się jakimś pamiętnikiem nastolatki, w którym opisuje ona każdy dzień swojego życia, użala się nad swoją wielką niespełnioną miłością i przeplata to w międzyczasie "sweet fociami". Zwłaszcza, że nie jestem taką osobą i nie chcę takiego opinii o mnie budować.
Poza brakiem czasu i pomysłów na bloga w moim życiu trochę się działo ostatnimi czasy i niestety nie były to zbyt ciekawe rzeczy. Ktoś bardzo mi bliski kto należy do tych niewielu ludzi, których mogę z czystym sumieniem nazwać przyjaciółmi wylądował w szpitalu i napędził mi niezłego stracha. Na szczęście teraz jest już wszystko w porządku, ale mimo wszystko nadal trochę się martwię. Jakiś tydzień później zmarła mi ciocia. Miała raka, nic już nie mogliśmy zrobić i w sumie wszyscy byliśmy w pewien sposób gotowi na to co się stanie. Jednak nigdy nie można być
w stu procentach przygotowanym na czyjąś śmierć i utrata bliskich zawsze będzie bolała. Ale jakoś trzeba się z tym pogodzić. Ludzie się rodzą, potem umierają... Naturalna kolej rzeczy, nas wszystkich też kiedyś to czeka. A do tego wszystkiego babcię wysyłają mi do Zabrza na operację w trybie pilnym, ale na razie nie ma miejsca.

No i tyle się u mnie działo przez ten czas kiedy nie pisałam. Nic, tylko pozazdrościć... Nie chcę tego traktować jako jakąś wymówkę, ale myślę, że wszyscy zrozumieją, że pisanie na blogu musiałam na chwilę odstawić na bok. No ale przejdźmy może wreszcie do tematu dzisiejszego posta.

Z czym Wam się kojarzy Wielkanoc? Czy rzeczywiście panuje w Waszym domu ta świąteczna atmosfera? Czy jest to czas, który spędzacie ze swoimi bliskimi i stawiacie rodzinę na pierwszym miejscu?
Ja bardzo chciałabym, żeby święta tak wyglądały. Nie tylko wielkanocne, ale każde. Niestety nie da się nie zauważyć, że w XXI wieku święta nabierają w pewien sposób komercyjnego charakteru. Dużo wcześniej planujemy listę zakupów, przygotowywane potrawy, wystrój w domu, itp. A im bliżej świąt jesteśmy coraz bardziej zabiegani, często o czymś przypominamy sobie na przysłowiową ostatnią chwilę. Oczywiście spędzamy czas na przygotowaniu się do świąt. Ale nie jest to przygotowanie w jakiś sposób duchowy, nie jest to czas refleksji. Na pierwszym planie jest to, żeby wszystko było pięknie i jak należy, bo przyjeżdżają goście, bo trzeba jeśli to możliwe każdemu dogodzić, żeby wszyscy byli zadowoleni. Ja osobiście nie odczuwam "magii świąt". Dla mnie święta to czas wielkiego: sprzątania, gotowania, strojenia się w jakieś super ciuchy, bo przecież trzeba być ładnym i eleganckim... i niepotrzebnego wydawania pieniędzy. I po co to wszystko? Żeby po tym kilkudniowym maratonie móc parę godzin usiąść wygodnie przed telewizorem i powiedzieć, że się niby odpoczęło?

No dobra, może trochę przesadzam. Zdaję sobie sprawę z tego, że są rodziny, które święta przeżywają się tak jak należy - tradycyjnie. Nie zmienia to jednak faktu, że
w wielu domach brakuje tej atmosfery, która powinna być w czasie świąt. W moim przypadku niechęć do świąt potęguje fakt, że niestety nie kojarzą mi się one zbyt dobrze, ale nie wchodźmy już na tematy osobiste.

No cóż... Trochę się dzisiaj rozpisałam. Powiedzmy, że to w ramach rekompensaty za tą długą nieobecność.
Mokrego dyngusa.

1 komentarz:

  1. Nas też gonią ze sprawdzianami przed gimnazjalnymi...Współczuję Ci tych 'niezbyt ciekawych rzeczy', które ostatnio wydarzyły się w Twoim życiu...a co do świąt, to u mnie na szczęście obchodzimy tradycyjnie. Prawda, może nie czuję tej 'magii' tak bardzo, ale staram się właśnie pamiętać o tym co tak na prawdę świętujemy, a nie popadać w jakiś zakupowy szał itp. ;)

    OdpowiedzUsuń